Poranek... Ten zawsze najtrudniejszy. Dziesięć budzików co 5 minut. Większość wyłączona przez sen. A jednak... Udało się.. Któryś z nich zadziałał. Podnoszę swoje ciało z łóżka. Myślę sobie - Jestem najlepszy. Bo przecież taka godzina to "wciąż noc". Prawie jak las 4 rano. Jednak jak trzeba to trzeba. Powolne ubieranie się, bo przecież zawsze jest tak, że nie ma w co się ubrać. I szybkie śniadanie, bo zostało już mało czasu by się wyrobić.
Udało się... dotarłam na czas. Myślę sobie - pora umierać. Tyle godzin siedzenia w jednym miejscu... w jednej sali... na jednym krześle... Podczas zajęć jedyne myśli w głowie - "zjadłabym coś", "w co mogę pograć", " o czym mogę pogadać". Wszystko tylko by czas zleciał jak najszybciej. Robię notatki w telefonie - może się przydadzą, bo wszystko może się przytrafić - po chwili rezygnuje i powracam do swoich rozmyśleń. Rozmawiam, gram... jem... może czasem czegoś posłucham... oglądam koty w internecie. Przecież wokół sami swoi. Od czasu do czasu przymknie się oko i wybieram się na spotkanie z Morfeuszem. Przeżyłam... Zajęcia dobiegły końca.
Czas powrotu do domu. Czas umilenia sobie dnia... W końcu jem swój smaczny obiad. Krótka drzemka... bo trzeba odespać wstawanie w środku nocy. W końcu mogę zająć się tym, co lubię, bądź tym, co muszę. Hobby... przygotowania... książki... czasem piwo... czasem konsola... W ciepły dzień łapanie słońca. Sprawdzanie wszystkiego w komputerze. Dochodzi tu film bądź ulubiony serial. Aż nagle bardzo szybko robi się godzina 2 (oczywiście w nocy). Powolne ogarnianie się... To nie przypadek - robi się 4. Wypada udać się na randkę z Morfeuszem.
Nie u każdego studenta życie opiera się na imprezach, sesji, imprezach, imprezach... i braku kasy :)
Gdy sobie myślę - typowy dzień studenta - pierwsze co przychodzi mi do głowy:
![]() |
Juwenalia 2017 - Jelenia Góra |
![]() |
Juwenalia 2017 - Jelenia Góra |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz